Czy swoje e-booki można sprzedać?
Początek 2020 roku zbiegł się z rozstrzygnięciem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczącym możliwości odsprzedawania e-booków. Jego treść spowodowała pewne zamieszanie, szczególnie w klubach książek, które popularne są w wielu częściach Europy.
Podstawy rozstrzygnięcia
Kwestia, którą rozpatrywał Trybunał ma związek z działalnością holenderskiej spółki Tom Kabinet. Łączyła ona na swojej stronie internetowej czytelników, którzy wymieniali się między sobą przeczytanymi e-bookami. W ostatnich latach działalność firmy polegała jednak na zakupie e-booków, opatrzeniu ich swoim znakiem wodnym i dalszej odsprzedaży. Zastrzeżenia do tego rodzaju procederu zgłosiły dwa wydawnictwa. W wyniku sporu, sprawą zajął się Trybunał.
E-booków nie można odsprzedawać
Wyrok w sporze klubu czytelniczego i księgarzy jest korzystny dla tych drugich. Orzeczenie to jest bardzo ważne dla całego rynku unijnego, bowiem reguluje kwestie związane z tak zwanym wyczerpaniem prawa. Generalnie chodzi o to, że w przypadku zakupu wersji papierowej książki dochodzi do wyczerpania prawa. Z tą samą sytuacją mamy do czynienia w przypadku zakupu innych fizycznych nośników, na przykład płyt z muzyką czy filmami. W przypadku wydawnictwa cyfrowego prawo nie zostaje wyczerpane. Powtórna sprzedaż e-booka jest bowiem kategorią należącą do publicznego udostępniania, które jednak wymaga zgody autora (lub właściciela praw autorskich).
W praktyce wyrok oznacza, że w zależności od tego, na jakim nośniku kupujemy wydawnictwo (książkowe, muzyczne czy filmowe) mamy różne uprawnienia dotyczące dalszej sprzedaży. Nośnikami fizycznymi możemy dowolnie dysponować, odsprzedając je, lub pożyczając. W przypadku nośników cyfrowych każde takie postępowanie wymaga zgody wydawcy. Krytycy orzeczenia podkreślają, że prawo w tym przypadku nie nadąża za rozwojem technologicznym, a dla nabywcy rodzaj nośnika nie powinien mieć znaczenia w przypadku chęci jego odsprzedaży.